1 kwietnia 2014
Z
błogiego snu zbudził ją dźwięk nadchodzącej wiadomości. Ospale przetarła
zaspane powieki i sięgnęła komórkę spod ciepłej poduszki. Zegarek na
wyświetlaczu wskazywał godzinę 8.47 a nadawcą esemesa była Camilla, którą
blondynka zdążyła poznać dzień wcześniej. Anne
chce Cię widzieć o 11 w salonie. Okazało się, że jeszcze jedna kosmetyczka się
przyda. PS weź ze sobą jakieś buty na zmianę.
Dziewczyna
opadła z powrotem na łóżko, zatapiając się w pościeli. Udało się jej, nadal nie
mogła w to uwierzyć. Kolejny postęp, coś niesamowitego. Czy naprawdę na to
zasługiwała? Zastanawiała się nad tym, co mogło sprawić, że miała tyle
szczęścia w tak krótkim czasie. Wiedziała jakim cudem wszystko idzie po jej
myśli, ale nie chciała się sama przed sobą do tego przyznawać.
Czekoladowe
oczy, barczyste ramiona, postawna sylwetka mężczyzny o czarnych włosach z brodą
i piercingiem w wardze. Uruchomił w niej pogrzebane wcześniej pokłady wiary w
siebie i samozaparcia, których jej tak bardzo brakowało. Dzięki niemu
uwierzyła, że naprawdę może coś osiągnąć. Że ma tak samo wielkie możliwości jak
inni i że wszyscy są równi.
A
sądziła zawsze, że to wszystko, co może ją spotkać jest złe. Że nie zasługuje
na to, by zaznać szczęścia, radości i uczucia ulgi, których tak bardzo
potrzebowała. Jednak przewrotny los uśmiechnął się do niej i pomógł, kiedy tego
naprawdę potrzebowała.
Po
drodze na bulwar wstąpiła do Starbucks’a po gorącą kawę z czekoladą. Kroczyła
dzielnie, słuchając muzyki. Jakimś cudem w radiu puszczono Not Afraid, która dodała jej niebywałej siły wewnętrznej.
Była
gotowa stawić czoło wyzwaniom w jej nowym życiu.
***
Odważył
się otworzyć tę część szafy, w której były ubrania jego byłej dziewczyny.
Zwiewne sukienki, buty na koturnie, topy, tuniki, spodnie i spódniczki, które w
większości sam wybierał i za nie płacił. Zauważył, że większość miała metki,
nawet nie była ruszona. Westchnął z rozczarowaniem, po czym postanowił pozbyć
się wszystkich zbędnych ciuchów. Wrzucał wszystkie szmaty do wielkiego kartonu
po zmywarce do naczyń, który znalazł w rogu garażu z uporem maniaka tak
zaangażowanego w pracę, że nawet nie wyczuł obecności brata.
-
Tom, co z Oliwią? – zapytał Wokalista, przycupnąwszy na skraju wielkiego łóżka,
starając się zwrócić na siebie uwagę brata.
Brunet zatrzymał ciało wpół ruchu, wciągając
ciężko powietrze w płuca. Obrócił się w stronę brata, gardząc pustką, jaka
utworzyła się w jego głowie. Po raz kolejny zastanawiał się, czy wymyślać na
poczekaniu historyjkę na odczepne, czy wyżalić się Wokaliście, by ten mógł
zacząć działać. W końcu to Bill zawsze ratował go z takich sytuacji. Bill
zawsze umiał znaleźć się w odpowiednim miejscu i czasie, by w odpowiednim
momencie rozejrzeć się po okolicy i dać znać bratu, jakie kroki ma poczynić.
-
Wydaje mi się, że to przez to wydarzenie, które miało miejsce na lotnisku w
Polsce, kiedy już mieliśmy się pożegnać. Od tamtej pory milczy. Nie wiem, co
mogło tak na nią wpłynąć. Nie rozumiem, dlaczego tak zareagowała. Również nie
rozumiem sam siebie, bo wcale nie przemyślałem tego, co robię. To był impuls,
którego naprawdę potrzebowałem. Moje czyny nie były przez nikogo obserwowane.
Poczułem się wtedy niezwykle zwykły. Przeciętny, szary i nie rzucający się w
oczy w tłumie. Czy tak nie robi chłopak, któremu zależy na dziewczynie? Nie
ryzykuje? – starszy z bliźniaków wbił w brata rozczarowane spojrzenie, po czym
oparł lędźwie o stojącą obok komodę. Był bezsilny.
Dopiero
po kilku sekundach dotarło do niego, że prosto w oczy przyznał się, że coś
czuje do tej młodej blondynki, która nieźle namieszała w jego i tak już mocno
chaotycznym życiu. Nie miał odwrotu. Kogo chciał okłamać? Bill, jak to Bill –
domyślał się wszystkiego od samego początku i wreszcie dostał konkretną i
satysfakcjonującą odpowiedź.
Wokalista
wiedział, że ma obowiązek wziąć sprawę w swoje ręce. Widział, jak Tom męczy się
przez nieobecność Oliwii. Nie wiedział jeszcze, jak rozwiązać tą zagadkę. Nie
mniej jednak miął dziwne przeczucie, że wszystko pójdzie dobrze i brat odzyska
blask w swoich oczach.
Jestem Bill Kaulitz. Nie ma dla
mnie rzeczy niemożliwych.
***
Obsypana
pyłem z piłowanych paznokci wstała od szklanego stołu, który od kilku godzin
był jej nowym stanowiskiem pracy. Przez opary nakładanego na polecenie klientek
akrylu, poczuła silne zawroty głowy. Podeszła do małego stolika w rogu salonu i
chwyciła za pierwszy lepszy kubek z herbatą. Ciecz jeszcze parowała, gdy
blondynka przystawiła ją sobie do ust, skupiając całą uwagę na sprawnie
pracującej Camilli. Dziewczyna stojąca w małej odległości od Oliwii spojrzała
na nią przelotnie, po czym się uśmiechnęła.
-
Za chwilę kończę, nie ma Ann. Chciałabym z tobą chwilę porozmawiać – poprosiła
uprzejmie, spryskując klientce włosy żelem w sprayu.
Oliwia
skinęła lekko głową i udała się na zaplecze w oczekiwaniu na koleżankę. Gdy ta
pojawiła się w pomieszczeniu, obie zdecydowanie spojrzały sobie w oczy. Camilla
usiadła na małym barowym stołku pod ścianą, po czym spojrzała na przeciwlegle
wiszący zegar ścienny.
-
Dosłownie za kilka minut pojawi się tutaj ktoś, kogo chciałabym, byś traktowała
jak przeciętnego klienta. Oczywiście, rozpoznasz go. To Bill Kaulitz, więc
błagam Cię… zachowuj się normalnie, w porządku? To ważne, byś mogła pozostać
tutaj na dłużej – zakomunikowała z uśmiechem, po czym pobiegła w stronę
stanowiska, nie słuchając już skamlenia Oliwii, że to stanowi spory problem.
Nie
mniej jednak, poprawiła swoją dżinsową kurtkę, otrzepała resztki akrylowego
pyłu i nabrała kilka uspokajających oddechów. Gdy wróciła do pomieszczenia,
gdzie Cam krzątała się od kilku minut, Billa jeszcze nie było. Nie musiała
długo na niego czekać. Czarny Range Rover zatrzymał się z piskiem opon przed
salonem, po czym wyskoczył z niego chudy blondyn, by za chwilę wpaść do salonu
jak burza.
-
Witaj Camillo – uśmiechnął się do wiśniowowłosej, zasiadając na jednym z
czarnych krzeseł. Rozejrzał się po pomieszczeniu i utkwił wzrok w szokowanej
Oliwii. Posłał jej swój szeroki uśmiech, który dziewczyna odwzajemniła gromkim śmiechem.
Miała
wrażenie, że widzi przed sobą Toma, poczuła się niesłychanie swobodnie.
Wyprzedziła Wokalistę, który pospieszał z pytaniem o to, kim jest rozbawiona
blondynka. Przełknęła ślinę by jej głos był jak najbardziej codzienny i
normalny, by chwilę później przywitać się z jednym z bliźniaków.
-
Cześć, to ja. Oliwia – uśmiechnęła się delikatnie, stojąc naprzeciw Muzyka.
Ten
wybałuszył na nią oczy, nie wierząc temu, co widzi. Chłopak wstał, nie
zwracając uwagi na protesty ze strony fryzjerki. Podszedł do zdziwionej
blondynki i chwycił ją za ramiona. Zlustrował ją wzrokiem od stóp do głów,
nawet nie próbując patrzeć inaczej, niż swoimi wielkimi oczyma. Chłopak nadal
nie mógł uwierzyć w to, że to właśnie ona. Słodka, bezbronna blondyneczka, za
którą jego starszy brat usychał z tęsknoty. Dziewczyna, o której nasłuchał się
wielu zadziwiających historii.
-
Nie wierzę, naprawdę – wydukał, po czym wciągnął ze świstem powietrze. Oklapł
na fotel, poddając się sprawnym dłoniom Camilli. – Mam rozumieć, bym nie mówił
mu nic?
Blondynka
skinęła głową, po czym złapała za telefon. Wyświetlił jej się numer Billa,
przez co spiorunowała go wzrokiem. Posłał jej niewinny uśmiech, który tak
bardzo lubiła oglądać jeszcze kilka lat wcześniej. A była święcie przekonana,
że tamten Bill zniknął, przytłoczony przez presję mediów i ludzi, na których
utrzymanie po części pracował. Pierwszy raz od dłuższego czasu nie czuła się
samotna. Ktoś znał jej historię. Wiedział, kim jest i nie osądzał jej o całe
zło świata. Miała wrażenie, że ogarnia ją poczucie szczęścia i ulgi. Po raz
kolejny w Los Angeles.
Pożegnała
się z Billem szerokim uśmiechem i lekkim uściskiem. Spanikowana, gdy po raz
kolejny tego dnia ujrzała Range Rovera, uciekła na zaplecze. Po chwili
dołączyła do niej Camilla, która mimiką swojej twarzy oczekiwała wyjaśnień co
do zaistniałej sytuacji.
-
Wszystko ci wytłumaczę, ale nie tutaj, dobrze? Możemy iść po pracy do jakiejś
knajpki albo baru na drinka – zaproponowała Oliwia, patrząc ze strachem na
koleżankę. Musiała mieć czas by wszystko przemyśleć. Zastanawiała się
intensywnie, czy opowiedzieć wszystko od deski do deski czy darować sobie
poszczególne wątki.
***
3 kwietnia
3 kwietnia
Wokalista
obudził się rano z nieziemsko mocnym bólem głowy. Przez ostatnie dwa dni nie
robił nic, poza zapijaniem etycznego problemu, jaki narodził się w jego umyśle
zaraz po tym, gdy spotkał przyjaciółkę brata. Był bardzo rozdarty pomiędzy
złożoną Oliwii obietnicą a uczciwością względem Toma.
Musiał
coś wymyślić, tego był najbardziej pewny. Coś, co mogłoby uszczęśliwić ich
oboje. Mógł zrobić coś spektakularnego i niespodziewanego, jak zorganizowanie
koncertu i zaproszenie ją na niego, by pojawiła się w trakcie show. Jednak, ten
pomysł odpadał – ostatnie opublikowane piosenki Tokio Hotel sięgały roku 2009, to
nie byłby dobry chwyt reklamowy. Zrobiłby się zły szum wokół zespołu, a na to
na pewno nie mógł sobie pozwolić.
Zostało
tylko jedno. Po cichu, na spokojnie i najlepiej, pozbywając się ludzi, osób
trzecich, wścibskich paparazzi i
zagorzałych fanów czyhających za rogiem. Spojrzał na zegarek. 10:47,
czwartek. Wiedział, że Oliwia, z którą musiał się skontaktować właśnie pracuje,
więc zadecydował, że po prostu poczeka z telefonem dopóki dziewczyna nie opuści
salonu piękności.
Zszedłwszy
na dół, natknął się na Toma, który gorączkowo przeszukiwał górne szafki w
kuchni. Robił przy tym wiele hałasu i bałaganu.
-
Co ci się dzieje, stary? – Bill usiadł na stołku przy wysokim barku po czym
oparł brodę na dłoniach. Przypatrywał się bratu z niemałym zaciekawieniem,
obserwując każdy jego ruch. Gitarzysta bez ustanku przekopywał każdą szafkę i
półkę, jakby szukał diamentów w ścianie.
-
Nie ma papierosów w domu, nie ma papierosów, tak bardzo muszę zapalić. Bill,
nie wytrzymam. Muszę fajki. Masz chociaż jednego? – odwrócił się w stronę
zdezorientowanego blondyna, czując jak napada go fala strachu i paniki. Starszy
z bliźniaków jeszcze nigdy nie był tak zdesperowany z powodu braku papierosów w
zasięgu ręki. Czuł pilną potrzebę zapalenia papierosa. Choćby po to, by
uspokoić się i móc logicznie pomyśleć. Spojrzał na Wokalistę z błagalną miną. Bill
czym prędzej popędził do swojej sypialni, by po chwili wrócić z nieodpakowaną
paczką żółtych Cameli. Wcisnął je w trzęsące się dłonie brata a moment później
poczuł gryzący i znajomy zapach dymu tytoniowego.
-
Oliwia. Śniła mi się. Pierwszy raz w życiu. Bill, nie mogę, muszę ją odnaleźć.
Rozpłakał
się. Tom płakał, całkowicie zrozpaczony i bezsilny. Nie wiedział co ma począć.
FBI? CIA? Może powinien jeszcze zawiadomić Interpol i wszelkie agencje
pozarządowe, które trudniły się poszukiwaniem
zaginionych ludzi? Tęsknił za nią. Brakowało mu jej doradzania, pomocy,
bezinteresowności i swobody, z jaką umieli się porozumiewać. Samej obecności w
świadomości, gdzieś obok.
Brat
nie mógł patrzeć już na niego. Czuł ten ból, tak silnie emanujący ze strony
Toma.
-
Wszystko będzie dobrze, znajdziemy ją – uśmiechnął się pokrzepiająco do
Gitarzysty, wyciągając komórkę.
***
Musimy się spotkać, Tom niedługo
się wykończy psychicznie.
Poczuła
piekące pod powiekami łzy.
Nadeszła
więc pora na tony wyjaśnień.
-
Boję się…
Życzę wszystkim wesołych i spokojnych, pełnych miłości Świąt Bożego Narodzenia!
Tyle czekania! A jednak bycie cierpliwym popłaca ;)
OdpowiedzUsuńBardzo żal jest mi Toma. Widać, iż w jakiś sposób związał się z Olivią i że mu zależy. No i oczywiście ciesze się, że cały swój żal ukazał bratu. Jednak wybrał jego pomoc, a nie swoje głupie męskie ego i ''Jestem Panem własnego życia, dam sobie radę''. Bill- kochany brat. Rzuci i poświęci wszystko, by pomóc Tomowi. Wyrzeknie się wszystkiego w imię szczęścia bliźniaka.
Olivia... Hm... Nie wiem jak ja bym postąpiła na jej miejscu. Najpierw poznaje faceta przez internet, później okazuje się, że to sławny Tom Kaulitz we własnej osobie staje na lotnisku dodatkowo jest moim idolem. I jeszcze ten pocałunek... ''Impuls normalności'' jak twierdzi Tom... Wiadome, ze chciałabym, aby Oli i Tom się spotkali, powiedzieli co do siebie czują, jakimi uczuciami się darzą, no ale... Nie wszystko jest w życiu łatwe. Tym bardziej wtedy, gdy jest się osobą publiczną...
Czekam niecierpliwie- podkreślam niecierpliwie! Na kolejny rozdział. Życzę czasu i weny, którą w idealny sposób przelewasz na ''papier'' co wciąga niesamowicie. Pozdrawiam ;)
Właśnie, tyle czekania a taki krótki odcinek! Pf. Oburzające.
OdpowiedzUsuńI czemu ta Oliwia tak przetrzymuje naszego Toma?
To w sumie trochę egoistyczne. Bo on cierpi i nie ma w jaki sposób się z nią skontaktować... ale cóż, znowu odzywa się tchórzostwo :D
Dziwię się tylko, że Bill na to pozwala! Ja już bym dawno wręcz ja zmusiła! Przecież to głupie.. No ogarnij ich tam i będzie cacy xd No :D Wesołych świat XD ;*
W końcu się doczekałyśmy! Ale warto było, szczerze !
OdpowiedzUsuńHm, aż niedorzeczne staje sie to szczescie Oliv. Poznanie cudownego Toma Kaulitza, potem wyrwanie się okropnej rodziny, później wyjazd, praca a dodatkowo Bill. Choc z drugiej strony wokalista tez mial szczescie, nie musial dlugo i duzo sie wysilac, by odnaleźć dziewczynę. Jak dobrze, że czasem w naszym życiu istnieje coś takiego jak zwykły przypadek. Mam nadzieję, że porozmawiają ze sobą na spokojnie i Bill przekona Ją do spotkania się z Tomem.
Widać, że gitarzysta związał się emocjonalnie z Olivią, i jest mu przykro, że aktualnie nie utrzymują ze sobą kontaktów. Aż żal na niego patrzeć, jak się męczy.
Liczę na to, że w kolejnym rozdziale wszystko między nimi się wyjaśni, wyjawią swoje uczucia i wszystko będzie git :D
Pozdrawiam, czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek, również życzę Wesołych i Spokojnych Świąt, choć one już minęły, zapraszam do mnie w wolnej chwili ;)
K'Bill
[world-of-kbill.blog.pl]
Długo czekaliśmy, ale szczerze powiem, że było warto.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się zorganizowanie Oliwii, oby ta pewność siebie wciąż w niej siedziała, bo widać, że jest jej potrzebna. Zresztą każdemu jest ona potrzebna, bez wyjątku, więc niech ma jej w sobie coraz więcej. Bill się zobowiązał, że nic nie powie, ale chyba by tego nie udźwigną, gdyż zależy mu na baracie, jak na nikim innym. Najbardziej zdziwiło mnie to, że tak od razu ją poznał, przecież mogła to być zupełnie inna osoba, że też nie miał wątpliwości, co do jej tożsamości. Potrafię sobie wyobrazić, jak bardzo może być dokuczliwy głód nikotynowy i najgorsze jest to, że właśnie w takim momencie nie możemy znaleźć potrzebnej nam rzeczy. Tom pokazał, jak wiele znaczy dla niego Oliwia i jakim uczuciem może ją darzyć.Z niecierpliwością będę czekać na ich rozmowę.
Czekam na ciąg dalszy i dużo weny Ci życzę! :3
Cudowny rozdzial :)
OdpowiedzUsuń